Stawki godzinowe w Wielkiej Brytanii i Europie
W kwietniu zaczyna się w Wielkiej Brytanii nowy rok fiskalny i stąd jest to miesiąc ustawowych podwyżek płac i świadczeń. Emeryci dostają listy od Pension Service z zawiadomieniem o wysokości podwyżki. Położona w Newcastle centrala International Pension Centre z roku na rok coraz więcej takich listów wysyła do Polski. Rośnie liczba Polaków uprawnionych do pobierania brytyjskiej emerytury.
Jeśli ktoś przepracował 10 lat nawet na minimalnej stawce godzinowej, na przykład stojąc przy taśmie, albo przy sprzątaniu, to mu się należy £75 – 80 tygodniowo, a więc obecnie w kraju dostaje miesięcznie 1300 – 1500 zł miesięcznie.
Przy emeryturach nadal obowiązuje wprowadzone w 2011 roku tzw. potrójne zabezpieczenie (triple lock). Polega ono na tym, że co roku muszą one być indeksowane o ten z trzech czynników, w ubiegłym roku był największy: 1) o 2,5%, jeśli inflacja i wzrost cen były w ubiegłym roku niższe od 2,5%, albo muszą rekompensować (2) wzrost średniej płacy lub (3) wzrost cen (Consumer Price Index), jeśli któryś z nich był większy od 2,5%.
Potrójne zabezpieczenie emerytur
W tym roku emerytury podniesiono o 2.6%. Zaważył o tym drugi czynnik, o tyle wzrosły płace w ubiegłym roku w Wielkiej Brytanii, natomiast inflacja wyniosła 2,4%. Dla emerytów korzystne były lata pierwszej połowy obecnej dekady, kiedy inflacja przez długi czas była zerowa, a płace stały w miejscu ze względu na politykę zaciskania pasa po kryzysie 2007-2009. Wtedy co roku dostawali podwyżkę o 2,5%, która dawała realny wzrost siły nabywczej i polepszała pozycję emerytów względem pracujących.
Minimalna stawka godzinowa w tym roku została ustalona na £8,21 dla pracowników od 25 roku życia, a więc jest wyższa o 38 pensów od ubiegłorocznej, która wynosiła £7,83; procentowo jest wzrost o 4,9%. Dla zatrudnionych w pełnym wymiarze godzin oznacza to zwiększenie rocznego dochodu o £690. Takich pracowników jest w Wielkiej Brytanii 2,4 mln; w większości to imigranci.
Kiedy w 2004 r. pierwsi Polacy, jako obywatele Unii Europejskiej, weszli na brytyjski rynek pracy minimalna stawka godzinowa wynosiła £4,85. Nominalnie to dużo mniej niż obecnie, ale dla wysyłających do kraju pieniądze relacja była dużo bardziej korzystna, ponieważ w Polsce były wtedy inne ceny, a funta można było w kraju sprzedać za 7 zł.
Stawka na „godne życie”
Termin National Minimum Wage wprowadzony ustawowo w 1998 r., w roku 2015 rząd zmienił na National Living Wage. W tej nazwie zawarte jest założenie, że ta stawka ma zapewnić „godziwe życie”, to jest pokrycie kosztów mieszkania o podstawowym standardzie, opłacenie bieżących rachunków, zakup zdrowego jedzenia oraz niezbędnych środków utrzymania higieny.
Według rządowych deklaracji do 2020 roku National Living Wage ma zapewnić wynagradzanym według niej pracownikom poziom równy 60% mediany brytyjskich dochodów. W 2018 r. rzeczona mediana wyniosła £28.400 rocznie, a więc 60% mediany daje £17.040. Aby zapewnić ten poziom dochodów najniżej zarabiającym National Living Wage powinien osiągnąć – według specjalistów - £8.62.
Powyżej była mowa o najniższych wynagrodzeniach, ale w skali całego rynku pracy większe znaczenie ma wielkość przeciętnego wynagrodzenia. Eurostat, urząd statystyczny Unii Europejskiej opublikował porównawcze dane dla wszystkich 28 krajów w przeliczeniu na stawkę godzinową, ale bez rolnictwa i sektora publicznego. Są to dane w euro, a w krajach znajdujących się poza strefą euro, jak UK i Polska, także dodatkowo w ich narodowych walutach.
Zarobki na unijnym tle: Wielka Brytania miejsce 12, Polska 23
W tym porównaniu brytyjskie zarobki - 27,4 euro / godz. - są dokładnie równe średniej unijnej. W funtach jest to £24,2. Brytyjski wskaźnik jest niższy od średniej strefy euro – 30,6 euro. Zestawienie pokazuje, że Wielka Brytania zamyka stawkę najzamożniejszych krajów Europy, jest za Irlandią i Włochami.
Na czele są Dania, Luksemburg i Belgia. W tych krajach pracownicy są najwyżej wynagradzani, ale ze względu na rozmiary gospodarek największą wagę mają Niemcy, Francja, Włochy i właśnie Wielka Brytania.
Polska jest, jak widać, szósta od końca, przed Bułgarią, Rumunią, Litwą, Węgrami i Łotwą, a za Chorwacją, Słowacją, Estonią i Czechami. Jeśli przeciętnie zarabiający Polak przyjedzie ze swoim pieniędzmi na zakupy do któregoś z krajów wymienionej w poprzednim akapicie czwórki, to jego siła nabywcza będzie stanowiła 28 – 35% siły nabywczej przeciętnie zarabiających mieszkańców tych krajów. Oczywiście, więcej Polak kupi u siebie ze względu na inną relację cen, ale generalnie to dotyczy jedynie dóbr produkowanych w Polsce.
Dla porównania Eurostat podał jeszcze stawki w Norwegii i Islandii. Tłumaczą one dlaczego te kraje nie chcą być członkami Unii Europejskiej, choć należą do wspólnego rynku.