Prognozy na 2023

09.01.2023
Opracowanie: Sebastian Stanowski, England.pl

 

2023_Sylwester.jpeg [288.40 KB]

Miniony rok był bardzo burzliwym okresem, dla niemal całego rynku finansowego. Jego stabilność została mocno zachwiana przez stagnację gospodarczą, rosnące ceny surowców, rekordowy poziom inflacji oraz wojna na Ukrainie. Skutki kryzysu odczuwamy do dziś, a jego efekty odbiły się na kursach walut, w tym funta szterlinga. Negatywny wpływ miała na niego również mocno zapobiegawcza polityka rządu byłej Premier, Liz Truss. Jaka przyszłość czeka GBP w nowym roku?

W ostatnich dniach grudnia pojawiły się nieśmiałe sygnały o możliwej poprawie sytuacji gospodarczej na Wyspach. Ich źródłem były kwartalne wyniki ekonomiczne, wskazujące na przeszacowanie wcześniejszych prognoz inflacyjnych. Dało to nadzieję na zmianę nastawienia Banku Centralnego, oraz bodziec do aktywizacji krajowej waluty.

Rzeczywistość może okazać się jednak mniej optymistyczna. Eksperci dość jednogłośnie wskazują, że wciąż nie osiągnęliśmy najgorszego momentu kryzysu gospodarczego. Jego krytyczny punkt przypadać ma właśnie na 2023 rok, a stopniowe wychodzenie z kryzysu, przy najbardziej optymistycznym scenariuszu, nastąpić ma w roku 2025. Najbliższe miesiące mogą nam wobec tego przynieść stopniowy spadek kursu szterlinga, a umocnienie złotówki.

Duży wpływ na wahania walut będzie mieć też z pewnością dalszy przebieg wojny toczącej się w Ukrainie. Jej zakończenie mogłoby by być dźwignią do poprawy sytuacji gospodarczej na Starym Kontynencie. Przedłużające się działania mogą natomiast pogłębić kryzys gospodarczy oraz doprowadzić do bezprecedensowych kłopotów z dostępnością surowców na globalnych rynkach.


Przedstawione, poglądy, są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie mają charakteru rekomendacji serwisu England.pl w zakresie kupna czy sprzedaży brytyjskiego funta. Poglądy te nie stanowią doradztwa w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje podjęte na podstawie komentarza, ponosi czytelnik serwisu England.pl