O nędzy w bogatym kraju, czyli o ubóstwie w UK

22.11.2018
Opracowanie: Marian Skwara

Pochodzący z Australii Philip Alston, profesor prawa na nowojorskim uniwersytecie, od lat odbywa misje do różnych krajów świata jako „specjalny sprawozdawca” ONZ ds. Skrajnego ubóstwa i praw człowieka. Pewnym zaskoczeniem może być, że ten ekspert, badający dotąd najtrudniejsze sprawy najbiedniejszych krajów krajów świata, został wysłany do Wielkiej Brytanii aby sporządzić raport na temat ubóstwa w jednym z najbogatszych krajów świata.

 

Alston we wstępie do opublikowanego 16 listopada br. raportu wyjaśnia, że „Wielka Brytania jako piątą co do wielkości gospodarka świata, prezentuje wiele obszarów ogromnego bogactwa, jej stolica jest wiodącym ośrodkiem światowych finansów, jej przedsiębiorcy są innowacyjni i sprawni, a mimo obecnych zawirowań politycznych, ma ona system rządów, którego słusznie może jej pozazdrość większość krajów świata”.

Wydaje się zatem – napisał oenzetowski sprawozdawca - że jest wielce niesprawiedliwe i sprzeczne z brytyjskimi wartościami, że tak wielu ludzi w tym kraju żyje w ubóstwie. Jest to oczywiste dla każdego, kto ma na tyle otwarte oczy, by dostrzec ogromny wzrost liczby banków żywnościowych (foodbanks) i kolejki ludzi czekających przed nimi na darmowe jedzenie, a także liczbę ludzi śpiących na ulicach. Tak wielu ludzi żyje w poczucie głębokiej rozpaczy, że rząd niedawno mianował ministra ds. zapobiegania samobójstwom, który ma zgłębić niezbadane pokłady samotności i izolacji.

Minister ds. samobójstw

Faktycznie, w październiku br. Jacqueline Doyle-Price, dotąd członek rządu, wiceminister zdrowia, objęła nowo utworzone stanowisko „minister ds. zapobiegania samobójstwom”. Według urzędu statystycznego w 2017 r. w Wielkiej Brytanii odebrało sobie życie 5821 osób, w tym trzy razy więcej mężczyzn niż kobiet. Statystycznie jest to wskaźnik nieco ponad 10 osób na 100 tys. mieszkańców. Jednakże na tle europejskim Brytyjczycy sytuują się w dolnej części tabeli i nie zanotowano ostatnio jakiegoś skokowego wzrostu liczby samobójców. Polska wypada gorzej ze swoim wskaźnikiem 15 samobójców rocznie na 100 tys. mieszkańców.

Alston w swym raporcie podkreśla negatywną rolę rządu, który swą polityką pozbawił władze lokalne – które odgrywają kluczową rolę w utrzymaniu sieci bezpieczeństwa socjalnego – dawnych narzędzi. W następstwie budżetowych cięć zamknięto rekordową liczbę bibliotek, a centra komunalne i młodzieżowe ograniczyły się swoją działalność. Do tego doszło do sprzedaży w ręce prywatne licznych ogólnie dotąd dostępnych przestrzeni i budynków publicznych, w tym parków i ośrodków wypoczynkowych.

Zamykanie bibliotek i domów kultury

Chociaż rynek pracy i mieszkaniowy stanowią istotne czynniki w zabezpieczeniu społecznym, to oenzetowski sprawozdawca świadomie je pominął skupiając się głównie na bezpośrednich narzędziach ochrony socjalnej i powiązanej z nimi polityką. Alston oparł się na ustaleniach sporządzonych przez badaczy z mającej ponad 100-letnią tradycję organizacji o nazwie Joseph Rowntree Foundation (JRF), która przedstawia się jako „niezależna fundacja ds. przemian społecznych działająca na rzecz likwidacji ubóstwa w Wielkiej Brytanii”.

Oto główne punkty analizy sporządzonej przez JRF. W całej Wielkiej Brytanii w skrajnej nędzy żyje 1 mln 550 tys. ludzi, w tym 365 tys. dzieci. To znaczy, że ci ludzie nie mogą sobie pozwolić na kupowanie podstawowych produktów potrzebnych do przeżycia, to jest żywności, odpowiedniej do pogody odzieży, utrzymania higieny oraz zapewnienie sobie ciepłego i suchego schronienia.

14 mln żyje w biedzie, a 1,5 mln w skrajnej nędzy

Ludzie wpadają w trwałą nędzę – czytamy dalej w raporcie JRF - przez zbieg niekorzystnych okoliczności jak popadnięcie w długi, problemy ze zdrowiem, kłopoty mieszkaniowe, nieudane próby uzyskania pomocy socjalnej. Imigranci z natury rzeczy są proporcjonalnie szczególnie narażeni na znalezienie się w nędzy, to jednak większość, trzy czwarte pozbawionych środków do życia, urodziło się w Wielkiej Brytanii.

Jeśli chodzi o strukturę populacji znajdującej się w najtrudniejszej sytuacji, to najwięcej jest młodych mężczyzn w wieku poniżej 35 lat. Prawie wszyscy ubodzy są lokatorami domów czynszowych, albo mieszkają w jakichś tymczasowych pomieszczeniach, lub wręcz śpią na ulicy. W podziale regionalnym z tej rzeszy ubogich największa część przypada na miasta północnej Anglii, które zmagają się ze skutkami upadku starego przemysłu, co komediowo zostało przedstawione w filmie The Full Monty, polski tytuł „Goło, ale wesoło”.

Pięć tygodni czekania na zasiłek

Jednakże dzięki korekcie w zasadach przyznawania zasiłków dla bezrobotnych wprowadzonych przez rząd w 2015 r. liczba ludzi żyjących w nędzy zmniejszył się o około 25% - czytamy w raporcie JRF – ale istnieje ryzyko, że znowu zacznie rosnąć, jeśli przyznawanie podstawowego zasiłku, o nazwie Universal Credit, będzie nadal obwarowane obecnymi obostrzeniami. Chodzi głównie o długi czas od złożenia aplikacji, do przyznania zasiłku, obecnie pięć tygodni.

Wracając do Philipa Alstona, podaje on, że jeśli przyjąć urzędową definicję ubóstwa, to odnosi się ona do 14 mln ludzi, jednej piątej Brytyjczyków, a z tego cztery miliony ma dochody niższe od połowy wartości urzędowej granicy ubóstwa. O liczącej półtora miliona grupie żyjącym w skrajnej nędzy była mowa wyżej.

Wysłannik ONZ podkreśla, że same statystyki nie dają pełnego obrazu sytuacji bytowej ludzi o najniższych dochodach. Jeśli rządy krajowe i władze lokalne próbują robić co się da, to rząd centralny, najważniejszy aktor w zakresie polityki społecznej, twierdzi, że wszystko jest w porządku i system działa zgodnie z założeniami. Zgodził się jedynie, z ociąganiem, na pewne korekty, ale nie na zmianę generalnego kursu.

Rząd nie zgadza się z raportem

Dalej Alston pisze, że rządowa determinacja zreformowania systemu zasiłków socjalnych, dyktowana polityką zaciskania pasa (austerity), aby uniknąć bankructwa finanse państwa, była prowadzona w ten sposób, że przyniosła skutki, których rząd nie przewidywał, a teraz nie chce się do nich przyznać. Zdaniem Alstona zupełnie niepotrzebnie zostało wyrządzonych sporo krzywd tym najbardziej bezbronnym. Można było tego uniknąć.

Obecną politykę i procedury w zakresie zasiłków socjalnych Alston nazwał "retorsyjnym, małostkowym i często nieczułym". Przytoczył przykłady "drakońskich sankcji", które na całe tygodnie lub miesiące odcinają ludzi od systemu zasiłków czasami za takie drobne naruszenia, jak nie zjawienie się na umówioną wizytę w urzędzie.

Raport Philipa Alstona będzie przedstawiony w przyszłym roku w Genewie na forum Rady Praw Człowieka ONZ.

Rzeczniczka ministerstwa pracy i emerytur (Department for Work and Pensions) powiedziała, że rząd zupełnie nie zgadza się z tezami raportu. Dochody gospodarstw domowych nigdy nie były tak wysokie jak teraz, a zróżnicowanie dochodów zmniejszyło się i obecnie jest o jeden milion osób mniej żyjącej w absolutnej nędzy niż to było w 2010 r.