Coraz mniej chętnych do pracy sezonowej

29.05.2018
Opracowanie: Marian Skwara

Sprawa zapewnienia odpowiedniej liczby robotników sezonowych na brytyjskich farmach, a także w zakładach przetwórczych, od dwu lat nie znika z brytyjskiej debaty publicznej. Jest to głównie następstwo Brexitu, jako że przy zbiorach pracowali głównie obywatele innych krajów UE, ale okazuje się i bez tego zaczęło by brakować ludzi. Jak wcześniej było z Polakami, tak teraz także coraz mniej Rumunów i Bułgarów ma ochotę zginać grzbiety na brytyjskich polach.

 

Brytyjczycy na dobrą sprawę mogliby nie mieć własnego rolnictwa, może poza paroma produktami jak np. whisky i jagnięcina. Gdyby wszystko kupowali za granicą, to kosztowałoby ich to nawet taniej. Jest to jednak oczywiście nie do przyjęcia nie ze względów ekonomicznych, ale bezpieczeństwa kraju. W pierwszej wojnie światowej Niemcy mało ich nie zagłodzili zatapiając statki z zaopatrzeniem. W 1917 r. kraj miał już tylko dwumiesięczne zapasy najważniejszych produktów, jak mąka, a w czasie drugiej wojny wszystkie skwery i parki musieli obsadzić ziemniakami i warzywami oraz zapomnieć o smaku mięsa.

Robotników sezonowych brakowało w Anglii, można rzec, „od zawsze”, podobnie zresztą jak w Niemczech i Francji, a więc krajach przemysłowych. Stąd już w 1945 r. wymyślono program o nazwie Seasonal Agricultural Workers Scheme (SAWS), który polegał na ściąganiu na okres zbiorów ludzi z zagranicy, głównie młodzieży. Coś podobnego jak winobrania we Francji. Ostatnia wersja SAWS była czynna w latach 2008-13 i odnosiła się do obywateli Rumunii i Bułgarii, którzy nie mieli tak nieograniczonego dostępu do brytyjskiego rynku pracy jak Polacy; zyskali go dopiero od 2014 r. i wtedy SAWS wydawał się już niepotrzebny.

Farmerzy się niepokoją

Wszystko skomplikowało się po referendum unijnym. Farmerzy i przemysł przetwórczy zaczęli domagać się od rządu stworzenie mechanizmu pozyskiwania zagranicznych robotników po Brexicie. Ma on być otwarty na ludzi z całego świata, ponieważ okazało, że na nowe kraje UE nie można już liczyć w tym stopniu co dawnej. Wskutek dobrej koniunktury gospodarczej w Europie zmniejsza się liczba chętnych do pracy sezonowej w Wielkiej Brytanii. Wskutek rekordowo niskiego bezrobocia, nie tylko Polacy, ale także wielu Rumunów i Bułgarów woli mieć stałą pracę u siebie, jeśli wcześniej nie znaleźli jej na samej wyspie.

Piszę się sporo o zwiększeniu mechanizacji zbiorów jako sposobie na deficyt ludzi. Jednakże wszyscy komentatorzy się są zgodni, to jest możliwe tylko w dość odległym, liczonym na dekady, terminie. Wymaga to dużych nakładów na badania oraz wyhodowanie nowych odmian.

Rząd uspokaja farmerów, że obecny system rekrutowania będzie czynny do 2020 r. , a potem uruchomi się inny, pobrexitowy. Jednakże rzecz w tym, że już jest dotkliwie odczuwalny deficyt rąk do pracy na polach przy zbiorach oraz przy taśmach w przemyśle przetwórczym.

Deficyt w liczbach

Związek farmerów (National Farmer Union) przedstawił komisji parlamentarnej następujące dane opisujące obecną sytuację:

  • W roku 2016 agencje pracy dostarczyły nam tylu sezonowych pracowników ilu potrzebowaliśmy, ale w 2017 r. już nie były w stanie się wywiązać z zamówień i brakło nam 4.377 robotników.
  • W całym 2017 roku ogólny deficyt robotników wyniósł 13%, ale w szczytowym okresie zbiorów, we wrześniu, ten deficyt wyniósł 29%.
  • W całym sektorze obniżył się współczynnik „powrotu”. W 2017 r. tylko 29% zatrudnionych pracowało także w poprzednim sezonie u tego samego farmera. W 2014 r. ten współczynnik wynosił 41%.

Ankieta przeprowadzona prze NFU wśród swoich członków dała następujące wyniki:

  • Blisko 60% ankietowanych farmerów stwierdziło, że w 2017 r. nie miało zapewnionych tylu robotników, ilu potrzebowało.
  • 13% farmerów stwierdziło, że otrzymało znacząco mniej robotników niż potrzebowało w 2017 r.
  • Prawie połowa (48%) odpowiedziało, że miało duże trudności z rekrutacją potrzebnej liczby sezonowych robotników.

Członkowie związku agencji pracy (The Association of Labour Providers) wypowiedzieli się na temat perspektyw w 2018 roku:

  • 4,3% agencji sądzi, że nie będzie w stanie dostarczyć wystarczającej liczby ludzi dla sektora przetwórstwa żywności,
  • 4,9% agencji sądzi, że nie będzie w stanie dostarczyć wystarczającej liczby ludzi do prac sezonowych w rolnictwie
  • 7,5% gospodarstw rolnych i warzywnych przewiduje deficyt w zakresie nisko- i niewykwalifikowanych rolników
  • Farmerzy i zakłady przetwórcze informują o niekorzystnych skutkach dla ich biznesów deficytu pracowników – zwiększone koszty, ograniczenie produkcji, a także zagrożenie dla opłacalności.