Zmiana czasu na letni - czy UK nadąży za Europą?

29.03.2019
Opracowanie: Małgorzata Solińska

Mimo że w ostatnią niedzielę marca znów musimy przesunąć wskazówki zegara do przodu o godzinę, władze Unii Europejskiej postanowiły niedawno zakończyć tę trwającą od 1996 roku tradycję wiosenno-jesienną. Nie stanie się to jednak dopóty, dopóki wszystkie państwa członkowskie na to nie przystaną.

big-ben-clock.jpg [77.43 KB]

Co więcej, nie wiadomo na razie jakie będzie wobec tej kwestii stanowisko Wielkiej Brytanii, choć z pewnością nie jest to najważniejszej dla kraju w tych dniach. Czy może nastąpić sytuacja, w której przekraczając brytyjsko-irlandzką granicę znajdziemy się w innej strefie czasowej? Tak stałoby się, gdyby Londyn wybrał odmienną niż reszta Europy strefę.

Europejczycy podzieleni wokół czasu

Zmiana czasu z zimowego na letni zawsze miała swych zagorzałych zwolenników i przeciwników. Tym razem w Parlamencie Europejskim ponad dwie trzecie głosów oddano przeciwko zmianom. Ankieta zorganizowana przez władze Unii pokazała również zróżnicowanie regionalne północ kontra południe, jeśli chodzi o poparcie systemu regulacji czasu przez ludność. Za zniesieniem go opowiedziało się wielu Niemców, podczas gdy Włosi, Cypryjczycy czy Grecy są mu najbardziej przychylni. W większości państw świata procedura ta nie jest stosowana, choć znana jest w blisko siedemdziesięciu krajach.

Wraz z tą decyzją Strasburga dylemat jednak się nie kończy; trzeba jeszcze postanowić w jakim czasie – tzw. zimowym czy letnim pozostanie stary kontynent od 2021 roku, kiedy reforma ta miałaby wejść w życie. Każda strona ma swe argumenty za i przeciw - czy to rozpoczynanie lekcji szkolnych w ciemności, gdyby zatrzymać czas letni, czy to utrata jasnych letnich wieczorów, gdy wybierzemy przeciwne rozwiązanie. Wydaje się, że członkom UE może być trudno zdecydować się na jedno rozwiązanie, co miałoby duże konsekwencje w postaci utraty wygodnej wspólnej strefy czasowej rozciągającej się na szerokiej przestrzeni. Jedno jest pewne, władze Unii chcą aby wszystkie państwa porzuciły zmiany czasu, w przeciwnym razie opowiadają się za utrzymaniem starego systemu.

Pierwotnie reforma miała wejść w życie już w tym roku, a tegotygodniowa zmiana miała być ostatnią tego typu, jednak plan ten nie udał się. Temat jest wciąż dyskutowany w wielu krajach, budzi kontrowersje i chyba trudno będzie o zgodę wewnątrz samych państw członkowskich, a co dopiero na arenie europejskiej. Decyzje będą musiały podjąć również kraje blisko związane z UE – Norwegia i Szwajcaria. Pozostaje oczywiście także Wielka Brytania, której obok Brexitu dodany zostanie nowy dylemat geograficzno-polityczny.

Nie tylko Europa jest zagubiona w czasie

Zwyczaj zmiany czasu jest przedmiotem debaty społecznej także w Stanach Zjednoczonych. Wiele osób docenia tzw. czas letni, który pozwala dłużej korzystać ze światła słonecznego zimą, ale postuluje, został on wprowadzony na stałe. Tak samo z drugiej strony istnieją zwolennicy czasu zimowego, zwłaszcza w stanach położonych bardziej na północ.

Dość nieoczekiwanym efektem przestawienia zegara do przodu w Ameryce jest statystyczny wzrost przestępczości w dniach tuż po zmianie. W tym czasie odnotowuje się również więcej zgonów. Podobno winne jest właśnie przymusowe przestawienie zegara biologicznego, po którym ludzie i ulegają gwałtownemu pogorszeniu zdrowia w wyniku trudnych do przewidzenia chorób – ataków serca i wylewów.

Dodatkowo w poniedziałek po weekendzie, w którym spaliśmy krócej, kierowcy w USA częściej niż zwykle powodują wypadki komunikacyjne. Co więcej, obecnie dowodzi się, że mimo że przestawianie czasu, tak jak było w założeniu, pozwala oszczędzić jakąś część energii, to korzyść ta znika gdy uwzględnimy nieco większe zużycie klimatyzacji i paliwa do samochodów. Również badacze z innych krajów dowodzą, że współczesna korzyść z tego systemu jest dla gospodarki mało znacząca.

Bez pośpiechu

Jakiekolwiek rozwiązanie zostanie ostatecznie przyjęte na starym kontynencie, nie stanie się to prędko, możliwe nawet będzie przesunięcie daty wyznaczonej na 2021 rok. Wszystko to poprzez leżący u podstaw demokratyczny mechanizm nakazujący konsultacje i konsensus wszystkich państw członkowskich. Należy również przypuszczać, że indywidualne odstępstwa od zmiany byłyby raczej kłopotliwe dla samych państw z powodów logistycznych, turystycznych i gospodarczych. Z drugiej strony pewne niedogodności w relacjach z sąsiadami zrównoważone zostałyby brakami w opóźnieniach czy przestojach pociągów tej nocy, gdy zmiana następuje i oddaleniem kłopotów związanych ze sprawami technicznymi, bankowymi i finansowymi. Jak widać więc, dyskusja w tej sprawie nie zakończy się zbyt szybko.