Unia Europejska nie będzie negocjować z nowym premierem

09.07.2019
Opracowanie: Małgorzata Solińska

Trwa, pełne niepokoju, oczekiwanie na wyłonienie nowego brytyjskiego premiera. Niezależnie od tego, który z dwóch finałowych kandydatów zasiądzie na Downing Street, sytuacja na linii Londyn-Bruksela może nie ulec żadnej zmianie. Powstała już niezliczona ilość hipotetycznych scenariuszy - przewidujących dalszy rozwój brexitowych wypadków. Jednak władze UE dały jasno do zrozumienia, że warunki umowy przygotowanej przez Theresę May nie będą renegocjowane.

Jeszcze trzeba poczekać

W wyścigu o funkcję przewodniczącego torysów większość politologów zdecydowanie stawia na Borisa Johnsona, jednak kandydatura Michaela Gova też nie jest skazana jeszcze na pewną porażkę. Na rozstrzygnięcie będzie trzeba jednak trochę poczekać. Pod koniec lipca zostaną zwrócone karty do głosowania - rozdane wszystkim członkom Partii Konserwatywnej. O ile nazwisko nowego premiera poznamy prawdopodobnie jeszcze przed upływem bieżącego miesiąca, to lista nominacji i pełny skład nowego gabinetu zostaną ogłoszone dopiero w sierpniu.

Z faktem uformowania rządu wielu Brytyjczyków łączy nadzieje na przełom w brexitowym impasie. Publikowane w licznych mediach prognozy opisują możliwe posunięcia, zarówno jednego jak i drugiego kandydata, oraz związane z tym zmiany w dotychczasowych warunkach umowy rozwodowej. Wszystko wskazuje jednak na to, że mogą to być przewidywania rodem z literatury fantastycznej. Bruksela, już kolejny raz, zdecydowanie odcięła się od jakichkolwiek spekulacji - informując że roszada na stanowisku premiera nie zmienia niczego w dotychczasowych ustaleniach miedzy UE a UK.

Bruksela nie chce negocjować

Władze Unii Europejskiej kurczowo trzymają się swojej pozycji - wynegocjowanej jeszcze z Theresą May. Już przed ustąpieniem brytyjskiej premier podkreślały, że niezależnie od zmian na Downing Street nie zamierzają wracać do rozmów dotyczących omawianego dokumentu - który uważają za zamknięty.

Trudno powiedzieć na ile miarodajne są informacje płynące z Brukseli. Komentatorzy wskazują, że może być to tylko chwyt negocjacyjny, dający Unii lepszy punkt startowy przy przygotowywaniu nowych brexitowych zapisów. Nie można jednak wykluczyć również scenariusza, w którym zarówno władze Wspólnoty jak i nowy brytyjski rząd zajmą skrajne, nie dające się pogodzić stanowiska. Wówczas, deklarowany obecnie przez Brukselę, całkowity brak elastyczności może ostatecznie doprowadzić do opuszczenia UE bez porozumienia.

Do twardych warunków stawianych przez eurokratów odniósł się faworyt wyścigu o fotel premiera. Boris Johnson, poinformował, że wstrzyma wypłatę "divorce bill", jeśli przedstawiciele Unii nie zgodzą się na zmianę niektórych zapisów w umowie, która już trzykrotnie została odrzucona przez Westminster.

Czy tak zdecydowane postawienie sprawy może wpłynąć na szybkie "rozmiękczenie" stanowiska Brukseli? Być może przekonamy się jeszcze tego lata.

A co z Irlandią?

Simon Coveney, wicepremier Irlandii, intensywnie włączył się w medialna debatę - przypominając o trudnym do rozstrzygnięcia problemie irlandzkiej granicy. Nie szczędził słów krytyki nie tylko pod adresem Unii ale także odnoszących się do brytyjskich posłów. Według niego deputowani w House of Parliament zdają się nie rozumieć skomplikowanych stosunków politycznych w Irlandii Północnej.

– Szczerze mówiąc wielu brytyjskich polityków nie rozumie zawiłości polityki w Irlandii Północnej, w związku z czym próbuje sprowadzić debatę do zbyt nazbyt uproszczonego argumentu, że tu chodzi o pojedynek Wielkiej Brytanii z UE. Jest to podejście przeciwne do tego, w którym dwóch przyjaciół stara się dopiąć złożoności bardzo, bardzo trudnego porozumienia – powiedział Coveney.

Irlandzki polityk zaznaczył też, że nawet po zmianie lidera Partii Konserwatywnej, Bruksela nie otworzy ponownie negocjacji dotyczących Brexitu.

– Unia Europejska powiedziała bardzo wyraźnie, że porozumienie w sprawie wyjścia UK z UE było negocjowane przez dwa i pół roku i że zostało ono uzgodnione z rządem brytyjskim, a zatem nie podlega ono renegocjacji, nawet jeśli na stanowisku premiera pojawi się nowa osoba. Lider może się zmienić, ale fakty już nie – sugerował wicepremier Irlandii.