Veg box scheme – czyli warzywa na abonament

17.07.2018
Opracowanie: Marian Skwara

W handlu warzywami i owocami w ostatnich dwu dekadach odbyła się w Wielkiej Brytanii mała rewolucja, która zaczęła docierać także do Polski. Wprawdzie nadal większość towaru rozchodzi się przez supermarkety, ale znaczącą część rynku opanowały firmy, które dostarczają konsumentom produkty od lokalnych producentów prosto z pola bezpośrednio do domów. Naczelnym hasłem takiej decentralizacji produkcji i dystrybucji jest zdrowa żywność, ochrona środowiska i promocja drobnych, miejscowych producentów.

 

Box scheme, czyli system pudełkowy, albo skrzynkowy, wziął nazwę od standardowych pudełek, tekturowych lub drewnianych, w jakich klienci otrzymują w wybranym rytmie – tygodniowym, dwutygodniowym lub rzadziej - zestawy warzyw, z założenia ekologicznych, lokalnych, świeżych. Zamawianie i płatność odbywa się online, a także cała medialna komunikacja z informacjami, przepisami kulinarnymi itp., ponieważ te firmy z reguły prowadzą własne strony internetowe i są obecne na Facebooku. Kurierzy rozwożą je pod wskazane adresy, albo klienci sami odbierają w ustalonych punktach. W Zjednoczonym Królestwie działa już kilkaset takich firm o różnej wielkości, najwięcej lokalnych, ale są też o zasięgu regionalnym, a kilka nawet krajowym.

Różna jest forma własności. Głównie to farmerskie, rodzinne biznesy, które w ten sposób omijają dotychczasowe kanały dystrybucji, to jest sprzedaż hurtownikom, którzy zaopatrują supermarkety. Sporo jest także kooperatyw i stowarzyszeń konsumenckich, które nieraz działają po części na zasadzie wolontariatu. Kupują one produkty od miejscowych producentów zdrowej żywności. Przykładem takiej organizacji jest Kentish Town Vegbox.

Ekologiczność produkcji i dystrybucji

Niektóre z tych firm się do tego stopnia się rozrosły, że objęły zasięgiem cały kraj, w tym Riverford i Abel & Cole. Ta ostatnia po kłopotach finansowych w wyniku kryzysu 2008-2010, kiedy ludzie zaczęli mniej kupować droższej, ekologicznej żywności, została sprzedana grupie kapitałowej i już dwukrotnie zmieniła właściciela. Największe firmy lokalne produkty uzupełniają o sprowadzane z innych krajów. Ideolodzy ruchu ekologicznej żywności wskazują na Abel&Cole jako przykład zdrady założycielskich zasad, to jest oddanie produkcji i dystrybucji zdrowej żywności grupom kapitałowym, dla których najważniejszy jest zysk, a nie zdrowa żywności i ochrona planety.

Ekologiczność ma polegać nie tylko na sposobie hodowli, tj. bez chemii, ale na systemie dystrybucji minimalizującej tzw. ślad węglowy (carbon footprint), ponieważ krótka i szybko droga od producenta do kuchni konsumenta to mniejsze zużycie paliwa na transport, mniej magazynowania, mniej opakowań. Same pudełka i inne elementy pakowania bywają odbierane przez dostawców i używane więcej razy. Entuzjaści veg box scheme podkreślają, że większość produktów zerwanych rano już tego samego dnia, lub następnego, ląduje u konsumentów.

Inną korzyść ma mieć charakter społeczno-ekonomiczny. Jak dowodzą propagatorzy tego systemu, daje on utrzymanie drobnym farmerom i decentralizuje system dystrybucji żywności, to jest wydziera go z rąk nielicznych korporacji, które realizują ogromną marżę - różnicę między minimalnymi cenami płaconymi rolnikom a dużo wyższymi na półkach - i w ten sposób zdobywają pieniądze na fundusz reklamowy, klimatyzowane biurowce, gigantyczne płace naczelnej kadry kierowniczej oraz dywidendy dla akcjonariuszy. Ich priorytetem jest zarabianie pieniędzy, a nie rozwój lokalnej produkcji zdrowej żywności.

Przeciw korporacjom

Poza tym ekologiczna uprawa w niedużych gospodarstwach polegająca na urozmaiconym płodozmianie na niedużych powierzchniach bez użycia chemii, w oczywistym sposób jest bardziej przyjazna środowisku w porównaniu z wielohektarowymi monokulturami, gdzie niezbędne jest stosowanie środków chwasto- i owadobójczych.

Zupełną nowością względem dotychczasowej tradycji handlu żywnością jest sposób płacenia podobny do prenumeraty prasy, ale bardziej elastyczny. Abonenci wybierają wielkość pudełka z warzywami i zieleniną, z reguły są trzy „rozmiary” w cenie od kilku do kilkunastu funtów, oraz częstotliwość dostaw, najczęściej raz na tydzień. Płatność odbywa się online, często w ten sposób, że dystrybutor sam ściąga im należność z karty płatniczej za zrealizowane dostawy. Można bez problemu zmieniać rozmiar pudełka, przerywać np. na czas wyjazdu, urlopu itp. Miejscem dostawy może być dowolne, nie tylko miejsce zamieszkania, ale nawet bagażnik samochodu na parkingu przed miejscem pracy klienta.

Pionierzy systemu pudełkowego

Kto wynalazł vegetable box scheme? Jak dotąd można spotkać się z dwoma wersjami mitu założycielskiego. Według jednej pionierami byli Team i Jane Deane, para plantatorów ekologicznych warzyw z Northwood Farm, koło Exeter w hrabstwie Devon, którzy w latach 80. doszli do wniosku, że droga ich produktów na półki supermarketów jest zbyt długa, a hurtownik i detalista zagarnia większą część marży. Ich produkty były najpierw transportowane 50 mil do regionalnego hurtownika, następnie 200 mil do centralnego magazynu sieci supermarketów, a na końcu do supermarketu oddalonego od nich o 10 mil, aby być sprzedawane po cenie cztery razy wyższej niż zapłacił im ich odbiorca. Wtedy postanowili ominąć pośredników i sprzedawać świeże warzywa zapakowane w pudełka bezpośrednio lokalnym konsumentom. Pomysł wypalił i po dwu latach mieli już 200 lokalnych klientów. W 1991 r. wystąpili w telewizji, co przyczyniło się do spopularyzowanie tego modelu w całym kraju.

Druga wersja mówi, że system pudełkowy wymyślił Guy Singh-Watson, absolwent wydziału rolnictwa University of Oxford, który w 1986 r. przejął rodzinną 350 hektarową farmę Riverford koło miasteczka Buckfastleigh w południowym Devonie i przestawił na ekologiczną produkcję, a od 1993 r. zaczął eksperymentować z cotygodniową sprzedażą pudełkową bezpośrednio klientom. Zaczynał od 30 pudełek, a w 2017 r. doszedł do 50 000 tygodniowo dla 60 000 gospodarstw domowych w całym kraju i 60 mln funtów obrotu. Dojście do takich liczb byłoby niemożliwe z jedną farmą. Riverford to obecnie 5 farm w różnych regionach, w tym jedna w zachodniej Francji, a współpracuje, na zasadzie kooperatywy z 40 innymi.

Etyczny biznes

Guy Singh-Watson stał się popularny jako człowiek sukcesu, zdobył sporo wyróżnień w różnych kategoriach, np. farmer roku, sprzedawca ekologicznej żywności, etyczny biznes. Jest on bardzo aktywny medialnie i głosi hasła, można rzec, będące zaprzeczeniem klasycznych zasad kapitalizmu, a więc maksymalizacji zysku. Bywa to nawet nazywane marksistowska retoryką. W swoich wystąpieniach podkreśla on, że w jego firmie dochód nie jest ostatecznym celem, a jedynie środkiem do celu. Natomiast celem jest ochrona środowiska, produkcja zdrowej żywności oraz samorealizacja biorących w tym udział ludzi. W telewizyjnym wywiadzie powiedział, że „sama chciwość nie jest dobrą motywacją, ludzie muszą mieć poczucie sensu tego, co robią, oraz mieć poczucie wspólnoty i uznania ze strony innych; kapitalistyczna zasada maksymalizacji zysku nie jest prawem natury; biznes może też służyć dobru”.

Nie jest to jedynie retoryka. W Riverdford rozpiętość płac wynosi 1do7, w porównaniu 1do180 w skali kraju. Poza tym 650 pracowników ma od lat 10 procentowy udział w zyskach firmy. Konsekwencją tej biznesowej filozofii było odrzucanie ze względów etycznych ofert kupna Riverford przez różne grupy kapitałowe. Guy Singh-Watson tak skomentował te oferty: „gdybym sprzedał tym draniom z City firmę, którą tworzyłem przez 30 lat, to jakbym własne dziecko sprzedał do burdelu”.

W czerwcu bieżącego roku Guy Singh-Watson dokonał swoistego uspołecznienia firmy, której wartość jest oceniana na 20 mln funtów. Jako właściciel przekazał 74% Riverford swoim 650 pracownikom. Jednakże nie stali się oni właścicielami na zasadzie indywidualnych udziałów, ale cała załoga została kolektywnym właścicielem na zasadzie własności pracowniczej i firmą zarządza w ich imieniu fundusz powierniczy.

Taka forma zarządzenie ma zapewnić połączenie wysoko etycznych zasad założycielskich z biznesową skutecznością radzenia sobie w konkurencyjnym świecie produkcji żywności. Jednakże własność pracownicza nie wyróżnia specjalnie Riverford. Takich firm jest w Wielkiej Brytanii więcej, a 50 największych w 2017 r. zatrudniało razem 175 tys. osób i miało łączny obrót 22,6 mld funtów.