Dlaczego kobiety w UK płacą więcej, a mężczyźni mniej za podobne produkty?

03.01.2017
Opracowanie: Małgorzata Solińska

Sieć supermarketów Tesco obniżyła ceny... damskich jednorazowych maszynek do golenia w efekcie kampanii, która wykazała, że kobiety płacą za niektóre produkty, określane jako „kobiece” nawet kilka razy więcej niż mężczyźni za ich „męskie” odpowiedniki. Dlaczego zestaw maszynek w kolorze różowym kosztuje dwa razy więcej niż ten sam w kolorze niebieskim? – tego szefom supermarketu nie udało się satysfakcjonująco wyjaśnić. Musieli ugiąć się więc pod presją opinii publicznej, która coraz częściej tropi „nierówność płciową” w na półkach sklepowych.

Damskie znaczy droższe

Według raportu jednej z organizacji konsumenckich, kobiety w Wielkiej Brytanii płacą średnio 37% więcej za ubrania i kosmetyki niż mężczyźni. Podobne dane przyniosły badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych. I nie chodzi oczywiście o globalną liczbę pieniędzy wydawanych na te produkty, ale o proste zestawienie, z którego wynika, że ten sam „męski” produkt jest o ponad jedną trzecią tańszy niż jego „kobiecy” odpowiednik. Schemat ten nie zależy właściwie od wieku – podobnie wyglądają różnice cenowe jeśli chodzi o ubrania i obuwie dla dzieci i młodzieży; i tu widać wyraźną różnicę w cenie ze względu na płeć. Również gdyby wziąć pod uwagę zabawki, wśród tych, które da się porównać według charakteru i jakości jasno widać, że te przeznaczone dla dziewczynek są zauważalnie droższe. W grupie kosmetyków badania rynkowe przeprowadzone na ten temat przez Fawcett Society w lipcu ubiegłego roku wzięły pod uwagę takie produkty jak maszynki jednorazowe do golenia, płyn do golenia, dezodoranty i wody perfumowane. W zależności od supermarketu ceny tych produktów okazały się od 22% (Asda) do nawet 56% (Morrison) droższe w wydaniu dla pań. Przytaczane wcześniej tzw. “jednorazówki” stały sie chyba produktem flagowym tej kampanii konsumenckiej; w ubiegłym roku ich ceny wyrównał Boots uginając się pod naporem krytyki kupujących.

„Różowy podatek” dla kobiet?

Po obu stronach sporu widać różnicę w doborze słów; sprzedawcy solidarnie mówią o odosobnionych przypadkach i wybranych produktach, zaś organizacje konsumenckie podkreślają olbrzymią skalę zjawiska twierdząc, że kobiety płacą na przestrzeni lat tysiące funtów więcej niż mężczyźni za rzeczy, których koszt wyprodukowania jest praktycznie taki sam. W mediach społecznościowych podaje się wiele przykładów tego zjawiska; Argos na przykład wycenia o pięć funtów więcej tę samą hulajnogę w kolorze różowym niż niebieskim. W porównaniu z ich chłopięcą wersją foteliki dziecięce w kolorach uznawanych tradycyjnie za przeznaczone dla dziewczynek kosztują w Bootsie nawet o 20% więcej, podobnie rowerki z wymalowanymi kwiatami i motylkami. Wydaje się, że niektórzy ze sprzedawców reagują już na krytykę konsumentów, obniżając ceny „dziewczęcych” zabawek w ramach różnych promocji. Oczywiście nie idzie za tym przyznanie się do stosowania „różowego podatku”. Takie stwierdzenie mogłoby pociągnąć za sobą zbyt duże konsekwencje dla sprzedawców, którzy wyceniając produkt kierują się raczej tym, ile konsument jest skłonny zapłacić, niż faktycznymi kosztami produkcji. Te są brane pod uwagę dopiero jako kolejny element, tuż obok cen konkurencji.

Wierzchołek góry lodowej?

Dlaczego płaszcz damski w tzw. „sieciówkach” kosztuje dwa razy więcej niż męski, mimo, że na jego uszycie zużyto mniej materiału? Specjaliści od marketingu twierdzą, że według badań rynkowych kobiety skłonne są zapłacić więcej za produkt, dlatego sprzedawcy zwyczajnie wykorzystują tę cechę, stosując w ich przypadku większy narzut. Według psychologów społecznych może to wiązać się z wyobrażeniem lepszej jakości, która często idzie w parze z wyższą ceną, jednak coraz częściej jest tylko samą... wyższą ceną. Zapewne wiele z pań, które z różnych powodów przegląda czasem w sklepach działy męskie zadaje sobie pytanie dlaczego tam jest o tyle taniej. Jednym z rozwiązań proponowanych przez rzecznika konsumentów jest wymuszenie na sprzedawcach bliskiego zestawienia analogicznych produktów przeznaczonych dla obu płci, tak by wyraźnie było widać różnicę w cenie i można było monitorować nieuzasadnione różnice. Gdy produkty są rozdzielone, rozbieżności z pewnością trudniej wychwycić. Problem dyskutowany był już w parlamencie i określono go jako niewątpliwą dyskryminację. Działania wspiera parlamentarzystka Paula Sherriff, która ostrzegła inne sieci handlowe, że uczestnicy badań będą po kolei analizować różne grupy produktów, tak, żeby wyłonić nieuzasadnione różnice w cenach.