Dla kogo rachunek za ślub księcia Harry'ego?

21.05.2018
Opracowanie: Małgorzata Solińska

Oczekiwana przez wielu fanów rodziny królewskiej uroczystość zaślubin księcia Harry`ego z amerykańską aktorką Meghan Markle, która odbyła się w sobotę 19 maja kosztowała niemało. Z jednej strony bezpośrednie koszta – poczęstunku, garderoby panny młodej, podróży i obsługi – będą pokryte z kieszeni rodziny królewskiej. Ale to przecież nie wszystko – olbrzymi rachunek za ochronę wydarzenia, w tym podjęcie najwyższych środków bezpieczeństwa i pracę setek zaangażowanych osób zostanie zapłacony z kieszeni podatnika. Czy nadal istnieje w społeczeństwie brytyjskim przyzwolenie na finansowanie rodziny królewskiej na taką skalę? Czy też obywatele uważają, że inwestycja w rodzinę królewską przestaje się opłacać?

 

Ochrona ślubu najdroższa

Eksperci przewidują, że cena za ochronę pary młodej, widzów zebranych na trasie przejazdu i porządku w okolicy przekroczy 20 milionów funtów i jest to najbardziej kosztowna pozycja w weselnym budżecie wynoszącym około 32 miliony. Podobnie było podczas poprzedniego tego typu wydarzenia; ślub księcia Wiliama i księżnej Kate również wymagał zaangażowania setek snajperów i tajnych agentów oraz wykorzystania najnowszej technologii wojskowej i dronów.

Niektórzy mają nadzieję, że znaczna liczba turystów i sprzedaż pamiątek związanych z tym dniem przyniesie wystarczające korzyści finansowe dla ogólnej ekonomii kraju, by uzasadnić bieżący rachunek ponoszony z publicznego portfela. Właściciele restauracji, pubów i hoteli mogą odnotować zwiększonych ruch; zwłaszcza, że wyjątkowo tego dnia lokale mogą być otwarte dłużej. Jednak część ekspertów uważa, że znaczenie tego wydarzenia dla gospodarki zostało sztucznie nadmuchane i przejdzie bez echa w finansowych zestawieniach roku.

Każdy płaci funta na rodzinę królewską...

Majowy ślub to tylko jeden z wydatków ponoszonych przez publiczne finanse na rzecz Domu Windsorów, bo tak oficjalnie brzmi nazwisko rodziny Elżbiety II. Ile rzeczywiście kosztuje zwykłego podatnika utrzymanie królowej i jej krewnych? Czy to dobra inwestycja? Na to pytanie właściwie nie sposób odpowiedzieć, gdyż nie da się na przykład oszacować, o ile wyższy jest ruch turystyczny związany bezpośrednio z rodziną królewską i ile inwestycji przyciągają podróże zagraniczne członków rodziny królewskiej w charakterze ambasadorów. Nikt nie przyjeżdża do Wielkiej Brytanii tylko po to, by wyczekiwać godzinami przed Pałacem Buckingham i zerknąć na Bentleya, w którym za ciemnymi szybami być może siedzi Elżbieta II. Królowa i jej rodzina stanowią bez wątpienia część brytyjskiego uroku przyciągającego zagranicznych gości, ale nawet najzagorzalsi fani nie dają im w tej dziedzinie wyłączności.

Oficjalne wydatki głowy państwa finansowane są z tzw. funduszu monarchy (Sovereign Grant), który w 2012 zastąpił starą formę zasilania z poszczególnych rządowych ministerstw oraz tzw. Listę Cywilną. Realizacja grantu poddawana jest przeglądowi co 5 lat. Dla przykładu w roku podatkowym 2016/2017 wynosił on 42.8 miliona funtów, a w roku następnym został podniesiony aż do 76 milionów – blisko dwukrotny wzrost wynikający z przeznaczenia olbrzymich środków na przebudowę i odnowienie Pałacu Buckingham. Ani królowa ani członkowie jej rodziny nie dysponują swobodnie zawartością funduszu monarszego – zarządza nim sztab osób.

Słynny już chwytliwy argument rojalistów uzasadniający utrzymanie królewskiego Domu Windsor brzmi, że roczny koszt na każdego mieszkańca Wielkiej Brytanii to tylko jeden funt. Jednak to twierdzenie które, choć wprawdzie obrazowe i zgrabnie brzmiące, można w dzisiejszych czasach włożyć między bajki. Jest ono oparte wyłącznie na wysokości rządowej dotacji i nie uwzględnia na przykład kluczowych kosztów ochrony członków rodziny królewskiej i wydarzeń, na których są gośćmi. Chodzi o oficjalne otwarcia instytucji kulturalnych i społecznych, reprezentowanie organizacji charytatywnych, przyjęcia, podróże krajowe i zagraniczne. Trudno oszacować, jaka kwota przypada więc na powyższe dodatkowe elementy - niektórzy mówią o dodatkowych 100 milionach rocznie, ale pojawiają się też szacunki na kwoty prawie dwukrotnie wyższe.

Królowa a podatki

Inną sferą jest prywatny majątek królowej, jej męża, dzieci i dalszych członków rodziny. Czerpią oni zyski głównie z własności ziemskich i zasobów finansowych inwestowanych na różne sposoby. Na przykład z posiadłości zwanej Księstwem Lancasteru (the Duchy of Lancaster) idzie do prywatnej szkatuły królowej (Privy Purse) około 20 milionów rocznie. I dlatego jedną z wielu rad jakie udzielił swej najstarszej córce poprzedni król Jerzy VI na temat rządzenia było utrzymanie stanowczego sprzeciw wobec prób narzucenia rodzinie królewskiej obowiązku płacenia podatków.

Elżbieta II do dziś wypełnia te zalecenie z niewielkim odstępstwem wprowadzonym dopiero w 1992 roku, kiedy to dobrowolnie zgodziła się na płacenie podatku od swych prywatnych dochodów i zysków kapitałowych od kont i inwestycji. Również jej mąż książę Filip płaci od 1994 roku podatek od swej prywatnej posiadłości Duchy of Cornwall, która przynosi mu roczny zysk około 22,5 milionów. (Podatek wynosi odpowiednio 4,76 miliona funtów).

Ponieważ jednak trudno najczęściej rozdzielić szkatułę publiczną i prywatną członków rodziny królewskiej, mogą oni zawsze powołać się na zwolnienie z podatków, ponieważ jakieś źródło ich dochodu finansuje działalność publiczną. Wydaje się więc, że Windsorowie znajdują się w wygodnej, dość elastycznie kształtowanej sytuacji finansowej. A wśród powszechnego entuzjazmu związanego z nową parą młodą nie słychać, by Brytyjczycy narzekali, że płacą jednak sporo więcej niż tylko jednego funta od osoby.